O tym, co może przytrafić się nam na trasie

W tym dziale możesz dowiedzieć się jak wiele różnych „niespodzianek” czeka na Ciebie…

Z PAMIĘTNIKA CHOROWITEGO PIELGRZYMA, CZYLI KRÓTKA BAJKA O TYM, CO MOŻE PRZYTRAFIĆ SIĘ NAM NA TRASIE 🙂 

Bąble– ich powstawanie opiera się wszelkim prawom fizyki nie ma na nie żadnej metody. Można oczywiście próbować zapobiec nosząc bawełniane 100% skarpetki  – na lewa stronę, żeby nie uwierał nas żaden szew, można zakładać tych skarpet dwie albo trzy pary, buty z grubą amortyzująca podeszwą,  luźne, zasypywać stopy talkiem , namaszczać wszelkimi dostępnymi mazidłami … a bywa, że one i tak się pojawią. Więc pozostaje się z tym pogodzić, zaakceptować, pokochać lub co kto woli. Najważniejsze i kluczowe nosić ze sobą małą buteleczkę spirytusu bądź wody utlenionej, żeby w razie pęknięcia takowego nanożnego przyjaciela w trasie zdezynfekować i okleić coby żadne paskudztwo się do środka nie dostało, a wieczorem udać się do punktu medycznego i tam miłosierne siostry i bracie opatrzą i sobie tylko znanymi sposobami ulżą nam w cierpieniu.

Generalnie jednak trzeba się przygotować na to że jak się pojawią to do samej Częstochowy nie opuszcza i mieć również przygotowany na zaś badylek, który za radą O.Arkadiusza  trzeba będzie wkładać w zęby, żeby do Mateczki Najukochańszej się doczołgać 🙂

Udar– jak wszystkim powszechnie wiadomo lepiej zapobiegać niż leczyć, tak wiec nie zważając na wygląd, oklapnięte fryzury, lub rozwichrzone warkocze uprasza się w upalne dni o nakrycie głowy kapelusze, chusteczką czapeczka lub nawet jak to się zdarzało w pielgrzymkowych czasach prehistorycznych pieluchą tetrową 🙂

Jeśli jednak wizja zburzenia ładu na głowie spędza nam sen z powiek  i zdecydujemy się iść w temperaturze 40 stopni bez nakrycia głowy, nie rozstawajmy się z najlepszą przyjaciółka strudzonego pielgrzyma –wodą mineralną niegazowaną, gdyby jednak i to nie pomogło i do rzeczonego udaru doszło, postarajmy się o jakąś życzliwą duszę, która nas do punktu medycznego doturla, doniesie lub w jakikolwiek inny sposób odtransportuje.

Asfaltówka –  jeśli na twoich nogach pojawi się coś czerwonego, w wyglądzie przypominającego rozsypaną kasze manne polaną sokiem wiśniowym, co w dodatku nieziemsko swędzi to wiedz, że coś się dzieje. W tym przypadku obowiązuje absolutny zakaz drapania kończyn dolnych!

Jedyny ratunek to natychmiast okryć wysypane miejsca chroniąc przed słońcem, wypić uderzeniową dawkę wapna dla alergików no i modlić się żeby zadziałało.

Zapalenie ścięgien-Drogi pielgrzymie jeśli po porannym przeciągnięciu w śpiworze zbolałych kostek masz wrażenie, że w środku nogi skrzypi Ci nienaoliwiony zawias, to znaczy że właśnie Cię dopadło 🙂

Można zapobiegać unikając moczenia rozgrzanych stóp w lodowatej wodzie ,jeżeli jednak po upalnym dniu trafi się oberwanie chmury to wielce prawdopodobnym jest, że nie uda się przed tym ochronić.

W czasach staro pielgrzymkowych kiedy jeszcze nasze tobołki pielgrzymie jeździły na dinozaurach polecana była maść żmijowa o wdzięcznej nazwie Viprosal, którą jednak zaleca się używać pod czujnym okiem braci i Sióstr z służby medycznej.

Generalnie zalecane są wszelkie maści i smarowidła przeciwzapalne i rozgrzewające po uprzedniej konsultacji z „Pigułami” –  jak to je w dawnych czasach potocznie nazywano

Ukąszenia – innymi słowy pozostałości po bliższych kontaktach z pielgrzymkowymi pupilami. Najczęściej występują na etapie Puszczy Noteckiej. Mimo, iż do przyjemnych nie należą, drapać ich absolutnie nie wolno! Jeśli chodzi o profilaktykę, to można się zaopatrzyć we wszelkiego rodzaju spray’e przeciw owadom, jednak gwarancji nie ma. A gdy już coś nas ukąsi, warto smarować żelami, tudzież innymi preparatami dostępnymi w aptece oraz napić się starego, dobrego wapna 🙂

Omdlenia-oczywiście jak w każdym przypadku można zapobiegać jedząc śniadania( i tu uwaga do Sióstr-asfalt nie jest dobrym miejscem na odchudzanie-można przypłacić życiem :)), nosząc nakrycie głowy, dużo pijąc , wykorzystując postoje na odpoczynek  ale……jak w każdym przypadku to co sobie tam w środku umyślił nasz organizm jest wielka tajemnicą wiary, więc trzeba być przygotowanym na wszystko 🙂 i tu sytuacja jest dość specyficzna ponieważ omdlały pielgrzym nie za wiele już w kierunku docucenia się może uczynić,  wiec apel : BRACIA i SIOSTRY!! Miejmy jednak mimo wszystko otwarte oczy na trasie i jeśli zauważymy że ktoś przysłowiowo rysuje nosem asfalt, lub prezentuje krok spalonej słońcem żmii –  podejdźmy, nawiążmy kontakt wzrokowy, zagadajmy życzliwie, napójmy – jeśli trzeba, ewentualnie, w przypadkach skrajnych, sprowadźmy na pobocze żeby uniknąć niekontrolowanych padów asfaltowych.

Poparzenia słoneczne – przeważnie są karą za nieprzestrzeganie pielgrzymkowej listy modowej (odsyłamy do poprzedniego wpisu:P). Aby uniknąć stosujemy krem z filtrem, ubieramy się stosownie, na postojach nie prażymy się na słońcu, tylko staramy się przebywać w cieniu. A jeśli i to nie pomoże i wieczorem nie jesteśmy w stanie zawlec się do śpiwora doceńmy uroki chociażby maślanki (jeśli jakiś gospodarz o wielkim sercu zechce nas nią uraczyć). Warto też wrzucić do plecaka krem lub żel chłodzący po opalaniu.

Skręcenia-  przekleństwo pielgrzymów chodzących jak sierotki 🙂 Chociaż fakt, na niektórych odcinkach trasy trudno ich uniknąć. Ale dobra wiadomość: ze skręconą kostką da się iść. Co prawda dobrze robi dzień przerwy w marszu, ale po odpowiedniej ilości zbawiennego żelu o nazwie altacet, konsultacji z grupą medyczną oraz odpowiednim nałożeniu bandaża elastycznego (TU UWAGA: JEŚLI NIE POTRAFIMY TO SAMI NIE PRÓBUJMY, BO MOŻE BYĆ Z TEGO WIĘCEJ SZKODY NIŻ POŻYTKU!) możemy ruszać:D

Chrypka morderca i inne problemy gardłowe – dopadają przeważnie studio w postaci pieśniarek ludowych i Ojca Przewodnika z winy niedobrych pielgrzymów 🙂 Bo gdy cała grupa śpiewa, muzyczni mogą oszczędzać swoje gardła. Sposoby radzenia sobie z tym problemem to sprawa wysoce indywidualna. Zaczynając od zamknięcia buzi (co nie jest zawsze możliwe), aż po wszystkie dostępne z aptekach specyfiki. Dlatego apel do wszystkich: jeśli chcecie aby droga do Częstochowy mijała wam śpiewająco, wesprzyjcie swoim talentem grupę muzyczną 🙂

Ewa Feret i Aleksandra Przybyła

© Tomasz Burzyński 2023